Na pierwszy ogień, na przełamanie lodów. Lakiery Miss Selene by Golden Rose.

Miss Selene. Od lewej kolor : 162, 253, 139, 133, 193.
Uwielbiam malować paznokcie! Jest to jedyne zajęcie, które działa na mnie uspokajająco. W związku przeszłam etap kupowania lakierów jak opętana - gdzie do koszyka na zakupy lądowały praktycznie wszystkie lakiery świata i nie do końca zważałam na markę lub kolor. Następnym etapem było szukanie tego idealnego, gdzie pomocny okazał się jednak etap pierwszy, bo wyeliminować mogłam wiele z marek lakierów dostępnych na rynku. Bądź co bądź, przeszłam do etapu - najtańszego, uważam - gdzie idealny lakier został znaleziony!

Przechodząc przez etap pierwszy natrafiłam na firmę Golden Rose, która wydała mini lakiery Miss Selene. Cieszyłam się jak dziecko, bo przy częstej zmianie koloru, jaki znaleźć miał się na paznokciach. Golden Rose wydało COŚ co jest w bardzo małej buteleczce i w przystępnej cenie - niecałe cztery złote. Paleta kolorów niesięgająca granic. Po prostu lakierowa bajka! Cóż, w drugim etapie lakierowego szału zrozumiałam, że bardziej mylić się nie mogłam i na gorsze lakiery pieniędzy też, nie mogłam wydać. 

Po wypisaniu AŻ dwóch plusów tych lakierów, czas przejść do minusów, których moim zdaniem, jest znacznie więcej. 

Mini buteleczki = mini pędzelki. Bardzo ciężko jest pomalować paznokcie pędzelkiem cieniutkim. Przyzwyczaiłam się do tych, które są szerokie, umożliwiają rozprowadzenie lakieru jednym pociągnięciem. Tu nie dość, że się namachamy niepotrzebnie ręką, to jeszcze jest większe ryzyko na pomalowanie skórek lub niedomalowanie boków. 

Ile warstw? Tu zdziwiłam się najbardziej, mimo iż lakier ten wyszedł na rynek z ręki Golden Rose, to jedna czy dwie warstwy nie są wystarczające. W zależności od koloru, musiałam nakładać trzy, bądź cztery (przy jasnych kolorach). 

Niemiłe niespodzianki... Są podobno przy każdym lakierze, jednak ten pobił wszystkich swoich rywali. Przy pierwszej warstwie : Myślałam, że lakier jest już suchy, nie ma takiego lakieru, a przynajmniej nie jest mi znany, żeby po pięciu minutach nadal był mokry i istniało ryzyko, że idealny manicure zniknie przy pierwszym zetknięciu się najmniejszym przedmiotem, jaki weźmiemy do ręki. Żywotność lakieru też daje do myślenia, z tego co zauważyłam, przeciętny lakier nie rozwarstwi się po niecałych dwóch miesiącach, Miss Selene - TAK. 

Już w tym poście, mogę napisać, że Golden Rose i jego Rich Colour podbiło moje serce, Miss Selene nie. Nie zraziłam się do tej firmy mimo jednego, jak dla mnie fatalnego, produktu na rynku. Czy warto wydać cztery złote na coś, co sprawi nam tyle kłopotów, czy jednak dołożyć 3 złote i kupić jeden, porządny lakier z GR? 



Udostępnij:

4 komentarze:

  1. Te lakiery są okropne, kupiłam kilka i bardzo żałuję, a pozostałe lakiery Golden Rose bardzo lubię - zwłaszcza te matowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy to samo zdanie o lakierach GR! Naprawdę, robi mi się przykro jak pomyślę, że tak świetna firma wydała Miss Selene i jeszcze nie wycofała.

      Usuń
  2. Ja bardzo lubię te lakiery i od lat jestem im wierna. Kupuję je po trochę ponad dwa złote (kiedyś kosztowały równe dwa), pędzelek jak najbardziej mi odpowiada (za to nie umiem używać dużych pędzli ;)) i wystarczą dwie, czasami trzy warstwy, co mi nie przeszkadza. Trzymają się przez kilka dni bez problemu. Niechętnie kupuję inne lakiery, wiedząc, że takie male cudo mogę mieć za grosze ;) Ale to kwestia gustu.
    teoriakobiety.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie miałam ich lakierów :)

    OdpowiedzUsuń